poniedziałek, 17 września 2012

Rzym na sportowo.

 Po tym jak dotarliśmy na camping, gdzie było już wielu uczestników, rozbijamy się koło Szymka i Cześka i trochę balujemy. Wieczorem kąpiel w morzu Tyreńskim (przypominam, że jest początek maja) i tańce pod gołym niebem (prawie jak na potańcówce w Warszowicach ;). Jak się skończyło nie pamiętam... W nocy jakiś kolo pomylił namioty i wlazł na mnie, na początku myślałem, że to Bartek, ale swoja tuszę wyraźnie odbiegał od budowy Bartka. 
 Rano zabieramy tyłki i jedziemy najpierw kolejką, a później metrem do centrum Rzymu. Wycieczkę zaczynamy pod najstarszym stadionem - Coloseo. Filmy dokumentalne zachwycają się ogromem budowli, ale jak na nasze czasy to byłem trochę zawiedzony. Spacerkiem przechodzimy wzdłuż ruin starego miasta, mijając wiele posągów jakiś ludzi z liśćmi laurowymi na głowach. Przechadzając się po ulicach Rzymu strasznie denerwuje mnie ilość turystów, wszędzie ich pełno! W końcu dochodzimy do Watykanu i tu kolejny raz zawiodłem się na przesłaniach telewizji. Plac św. Piotra jest znacznie mniejszy, niż to się wydaje.  Chwilę odpoczywamy i postanawiamy wracać do obozu.



Widoki jakie spotkałem, ogrom zdobień, fontanny zapamiętam do końca życia, a i na pewno jeszcze wrócę do Rzymu. Kolejnego dnia sporo osób zaczyna wracać do domów, a ja postanawiam, że jeszcze jeden dzień posiedzę w Rzymie. Sam jadę do centrum i spędzam dzień nie na zwiedzaniu a obserwowaniu ludzi. 

Siadłem na słynnych schodach Hiszpańskich, gdzie tak jak wiele wieków temu tak i nadaj przesiadują młodzi ludzie, lecz nie czekają już 
na to, że ich ktoś narysuję tylko 

spędzają czas ze znajomymi. Poznaje tam wielu młodych, którzy się dosiadali, pogadali i rozchodzili w swoje strony. Gdy słońce ma sie już ku końcowi, siedząc na werandzie jakiejś knajpy jem cos co było przepyszne (coś w rodzaju pizzy poskładane w kostkę). Wieczorem jadę autobusem na lotnisko gdzie znajduje kawałek przestrzeni, gdzie nie było kamer, rozkładam śpiwór i budzę się następnego dnia na samolot. O moim pierwszym locie nie będę opowiadał, gdyż moja godność mogła by na tym ucierpieć ;D. Rzym, Włochy polecam każdemu! Szkoda tylko, że tyle turystów i ciężko spotkać prawdziwego mieszkańca stolicy przepięknego kraju. Podobała mi się radość i pozytywne działania jakie biły od włochów, a włoszki... ;) 

1 komentarz: